Jak dobrze wstać skoro świt...

Jak dobrze wstać skoro świt...

To, że mój organizm nie potrzebuje dużo snu, ma swoje zalety. Dzień staje się automatycznie dłuższy, można przynieść na śniadanko świeże bułeczki no i można w samotności spacerować porankiem po wiosennym lesie.







Dzisiaj skoro świt, zamiast przekręcać się na drugi bok, obudziło mnie coś. Coś kazało mi wstać i powędrować rano z psiakami do lasu. A las przywitał mnie słoneczkiem, zapachem wilgotnej ziemi, zielonością i koncertem ptasiego trelu.





Nie ma dla mnie nic piękniejszego, niż poranek w wiosennym lesie.




Pozdrowienia wiosenne:)
Ogród zimowy w bloku

Ogród zimowy w bloku

Bardzo podobają mi się ogrody zimowe w domach. Jednym z moich marzeń jest usiąść w swoim ogrodzie zimowym z kawką i dobrą książką. No cóż, domu póki co nie ma i chyba się nie zanosi:). Ale, że do spełniania marzeń trzeba małymi kroczkami dążyć, w głowie zaświtała pewna myśl. Myśl była poparta też koniecznością. Nieraz pisałam, że uwielbiam kwiaty w mieszkaniu. Niestety, na osiem okien w moim mieszkaniu posiadam tylko jeden parapet. Natomiast, kolekcja kwiatów doniczkowych wciąż się powiększa. I cóż począć, jak kwiaty najlepiej rosną na parapetach, gdzie mają dostęp do słońca.
Postanowiłam zatem zdjąć ze strychu mój stolik ludwiczek ze szklanym blatem. Za ładny jest, żeby stał zapomniany na strychu. Postawiłam go pod oknami dachowymi, gdzie jest najlepsze światło i gdzie ze względu na skosy, miejsce te jest mało wykorzystane.

I tadam...:) mam swój własny mini ogród zimowy w bloku.



Oczywiście doniczek przybędzie a ja już się rozglądam za jakimś przyjemnym wiklinowym fotelem, w którym mogłabym przysiąść z kawką. Póki co, cieszy oko tak jak jest.



Fiołki obudziły się z zimowego snu.


Kwiaty same mi się rozsiewają a ja nie mam serca ich wyrzucać.



A to bardzo ciekawa roślinka, którą dostałam w prezencie. Na pierwszym poziomie czerwone kuleczki, piętro wyżej, białe kwiatki. Może ktoś wie, co to za kwiat?






No i wreszcie wiosna zawitała a ja już zapominam o anginie:)

Pozdrawiam, Asia
Wielkanocny prezent...:(

Wielkanocny prezent...:(

Co to jest?
Zaczyna się od ogólnego osłabienia. Jak przy przeziębieniu. Potem jest ból gardła. Potem jest coraz większy ból gardła. Potem się przychodzi z pracy do domu i zwala temperatura do 39 stopni. Nagle... Potem są dreszcze i potwornie zimno. Potem się bierze tabletkę przeciwbólową-gorączkową i temperatura spada do 38,5 stopni. Ale zimno i dreszcze. Potem temperatura znowu rośnie, potem tabletka... i tak całą noc. Potem się fuksem dostaje do lekarza, bo jak z dreszczami do pracy, no i podejrzenia w głowie też są... Diagnoza oczywiście słuszna... Już w aptece łyknięcie antybiotyku i przeciwbólowego... Potem powtórka z poprzedniego wieczora i ból wszystkiego. Tzn. wszystkich kości, mięśni, głowy, uszu, gardła, kurcze nawet włosów. Gorąco, zimno, gorąco, zimno.... Ciągłe pragnienie... ale brak apetytu. W ustach.... ten ulubiony mój biały kolor....
Przez dwa dni miałam wrażenie, że nie dam rady i wtedy do głowy przychodzą różne myśli. Tak, jak przy moich porodach bez znieczulenia....
Wczoraj już trochę lepiej. Temperatura spadła do 37 stopni a ja mogę dotknąć sanitariatów bez uczucia lodowatych dreszczy. Antybiotyki, to cuda:)
Czy już ktoś zgadnął, jaki dostałam wielkanocny prezent?
Mogę dodać, że przechodny jest... Mąż, syn a potem ja...
Aha, i czym człowiek starszy, tym chyba gorzej przechodzi. Tak, jest w moim przypadku.







Zdjęcie z Wikipedii, nie moje:) Paskudne, więc małe. Ale ku przestrodze.






No oczywiście, że zgadliście.
Angina.
I po świętach...

I po świętach...

Trzeba przyznać, że od kilku dni mamy codziennie prima aprillis pogodowy. To co się działo w święta za oknami, plus Kevin sam w Nowym Jorku w TV może oznaczać, że Wielkanoc zamieniła się miejscami w Boże Narodzenie:)
Podobno na wiosnę musimy jeszcze poczekać co najmniej dwa tygodnie. Ale już sobie wyobrażam odwilż na pierwszomajowe dni:) A bez zakwitnie pewnie w czerwcu.
Ale trzeba przyznać, że gdyby nie nasze zmęczenie zimowe i histeryczne oczekiwanie ciepła i słoneczka, to okoliczności przyrody byłyby bardzo piękne.


A w święta, nie mogąc liczyć na nic ciekawego w programie telewizyjnym, obejrzałam wreszcie Prometeusza. Chociaż bardzo lubię taki gatunek filmu i niezmiennie zafascynowana jestem Obcym, to obejrzeniu tego filmu mam trochę mieszane uczucia.



A Wy co porabialiście w wolnej chwili?

Copyright © Renovatio Joanna Grabowska , Blogger