Helloween, mi nie przeszkadza

Helloween... Opinii jest tyle, co ludzi. Ja powiem szczerze. Mi ten obyczaj nie przeszkadza. Ani go za bardzo nie celebruję, ani nie krytykuję. Nigdy nie byłam na helołinowej zabawie, nigdy się nie przebierałam, takiej tradycji wokół mnie i moich rówieśników nie ma. Ale moje dzieci, obchodzą je z innymi dziećmi co roku. Oczywiście daleko im do amerykańskich czy angielskich szaleństw. Ot, jest okazja do spotkania wieczorem z przyjaciółmi i przygarnięcia trochę słodyczy.  N a naszym osiedlu i w okolicy dzieciaki przyjmowane są z życzliwością a ja zawsze mam zapas cukierków:) Tu i ówdzie widać w ciemności wydrążone dynie z przeróżnymi groźnymi minami. Taki miły wieczór z palącymi się lampionami i śmiechem dzieci.


Ja też co roku, na prośbę dzieci, przygotowuję dynie na ten dzień. Lecz ja mam w tym też inny interes. Z wydrążonego miąższu przygotowuje zupę dyniową a pestki suszę. Taka zupa ma swój niepowtarzalny i jedyny smak.
Uważam, że w Polsce obyczaj ten nie jest aż tak bardzo rozpowszechniony, żeby się martwic, iż przejmie wyższość nad Świętem Zmarłych. To raczej kwestia podejścia rodziców do tematu i wpajania dzieciom wartości. Święto Zmarłych jak dla nas, jest okazją do odwiedzenia grobów bliskich, którzy są pochowani na cmentarzach w innych miastach. Jest to czas zadumy i wspomnień. A grób mojego taty a dziadka moich dzieci, który jest na pobliskim cmentarzu, odwiedzamy tak często, jak mamy okazję. Nie tylko w Święto Zmarłych. Bo o bliskich zmarłych pamięta się każdego dnia i nie zagłusza i nie przeszkadza nam w tym, żadne amerykańskie Helloween. Nie piszę o tym, aby wywoływać dyskusję, bo tak jak wspomniałam, jest mnóstwo opinii. Chciałam tylko zwrócić uwagę, że pewne kwestie są obecne w naszym życiu, czy tego chcemy, czy nie. Świat stał się nam bliski, niemal na wyciągnięcie ręki. Dzięki internetowi, kablówce, telefonom komórkowym. Globalna wioska. Jeżeli zabronimy dzieciom korzystać z internetu, skorzystają z kafejki internetowej. Jeżeli nie pozwalamy grac w gry komputerowe, będą grac u kolegów. A tylko nas oszukają. Spokojnie, wszystko z umiarem a najważniejsze, to rozmawiać  Dużo rozmawiać i tłumaczyć  Żadne amerykańskie święto nie zmieni wartości naszym dzieciom, jeżeli będziemy z dziećmi celebrować nasze rodzime święta i dawać im dobry przykład. Ale to tylko moja skromna opinia.

A co w domu? Śnieg pokrzyżował mi trochę plany. Miałam zamiar zebrać dużo liści klonowych i zrobić z nich różyczki. Z zeszłego weekendowego spaceru, miałam jedynie kilka liści. Wyszła taka oto skromna dekoracja do uwitego z winobluszczu wianka.

Wianek zawisł na drzwiach wejściowych.

Jesienny wianek z widokiem na śnieżny krajobraz:)




A tak przy okazji, dziękuję Wam dziewczyny, za przemiłe komentarze pod poprzednim postem. Jak widać  rzeczy najprostsze są najfajniejsze. Trzeba je tylko zauważyć  Albo podczytywać jakiegoś bloga:) Ja też podczytuję  i niedługo powstaną lampiony ze słoików z inspiracji sięgniętych od http://puchaczwpniu.blogspot.com/. Pozdrawiam Cię Puchaczu:)
Pozdrawiam wszystkich zaglądających:)


3 komentarze:

  1. Dziękuję Ci Kochana! Jak się cieszę na te Twoje lampiony. Rób rób, nie mogę się doczekać:)

    A jak miło przeczytać takie pozytywne słowa, zwłaszcza w dniu imienin :)
    Swoją droga, to nie pamiętam, żeby w moje imieniny leżał śnieg.

    P.S. Szybki dzisiaj z rana były skrobane? ;)

    Buziaki i dziękuję za wszystkie miłe słowa :)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny wianek :)) Ale śnieg za oknem fuj :))) Pozdrawiam serdecznie D.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo pomysłowy wianek,nie słyszałam jeszcze o takim wykonaniu!Ja z kolei nie zdążyłam pozbierać szyszek do dekoracji...może jeszcze będzie jesień?
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Renovatio Joanna Grabowska , Blogger