Peonie w kryształach, czyli powiew PRL-u
Jestem z dekady lat
siedemdziesiąt i w sumie siłą rzeczy, nic nie pamiętam z tego dziesięciolecia:) Za mała byłam. Za to bardzo dobrze pamiętam lata osiemdziesiąte. Nie wchodząc w
szczegóły politycznych spraw, które się wtedy toczyły, bo nie o tym mowa, okres
ten zapamiętam przez pryzmat gierkowskich meblościanek, wąskich wersalek i makatek na ścianach, niskich ław a na nich serwet płóciennych w
przeróżnych, aczkolwiek, burych kolorach. No i oczywiście obowiązkowo w każdym domu była kolekcja kryształów.
Gdzieś tak trzydzieści lat temu o
tej porze, w pewnym mieszkaniu na pięknym Muranowie na takiej właśnie ławie
stał kryształowy wazon a w nim piękne różowe peonie przywiezione z działki pod
Warszawą. Ten właśnie obraz tkwi w mej pamięci i wywołuje uśmiech i tęsknotę za
dawnymi szczenięcymi latami. To jeden z obrazów rodzinnego domu…
Teraz, kryształy stały się passe.
A przecież nasze matki kupowały je i eksponowały na honorowych miejscach
meblościanek i na stołach. Kupując je nietanio często myślały, że podzielą się
nimi z córkami, jak te dorosną i wyjdą za mąż. Będą miały pamiątkę po swoich
matkach. Jednakże, kryształy zniknęły z mieszkań. Prawie nikt nie ma
kryształowych wazonów, kielichów na wino, wódkę, ciężkich popielniczek
(pamiętacie je?)... Zniknęły gdzieś w tajemniczy sposób lub zostały sprzedane
przez internet, jako niechciane prezenty od swoich babć, matek, ciotek i
chrzestnych matek.
Myślicie, że jak zakładałam
rodzinę, to chciałam wziąć ze sobą mamine kryształowe cudaki pod swój własny
dach? Ja, nowoczesna młoda żona, która swoje pierwsze gospodarskie zakupy
robiła w Ikei? Nie, oczywiście, że nie
chciałam. W moim domu wszechobecne były szklane, gładkie kielichy na wino, do
szampana… Wazony były ceramicze, gładkie w jednym kolorze.
No ale los tak
chciał, że kielichy wybijały się w tempie błyskawicznym a tu goście za progiem.
Pewnego razu na prędce, pożyczyłam komplet kryształowych kielichów do wina od
mamy. Jakie wrażenie zrobiły na mnie kolory tego trunku w krysztale, jakie
wspaniałe uczucie, gdy trzymało się ciężkawy kielich czerwonego wina w dłoniach…
Potem pojawiły się kieliszki
kryształowe do koniaku. Goście się zachwycali… Następnie zjawił się wazon, bo
akurat brakowało mi takiej wysokości w mieszkaniu. Potem…. a potem znowu….
I tak kolekcja kryształów i
ozdobnego szkła się powiększa. A mi z tym dobrze.
A Wy dziewczyny, zostało Wam coś
jeszcze kryształowego w mieszkaniach, domach?
ja nie mam nic i nie lubię kryształów.Ale pamiętam czasy kiedy rodzice za każdą szybką i nie tylko mieli kolekcję kryształłów:D:D:D
OdpowiedzUsuńmoja mama dała mi piękna cukiernice i dzbanuszek potłukł się w zmywarce:(
OdpowiedzUsuńFaktycznie piwonie wygladaja najcudniej i bzy w krysztale a cudowne kryształy ma moja babcia 87l i teściowa.Kileiszki uważam za eleganckie ale mam tylko z Krosna ze szkła