Wielkanocny prezent...:(
Co to jest?
Zaczyna się od ogólnego osłabienia. Jak przy przeziębieniu. Potem jest ból gardła. Potem jest coraz większy ból gardła. Potem się przychodzi z pracy do domu i zwala temperatura do 39 stopni. Nagle... Potem są dreszcze i potwornie zimno. Potem się bierze tabletkę przeciwbólową-gorączkową i temperatura spada do 38,5 stopni. Ale zimno i dreszcze. Potem temperatura znowu rośnie, potem tabletka... i tak całą noc. Potem się fuksem dostaje do lekarza, bo jak z dreszczami do pracy, no i podejrzenia w głowie też są... Diagnoza oczywiście słuszna... Już w aptece łyknięcie antybiotyku i przeciwbólowego... Potem powtórka z poprzedniego wieczora i ból wszystkiego. Tzn. wszystkich kości, mięśni, głowy, uszu, gardła, kurcze nawet włosów. Gorąco, zimno, gorąco, zimno.... Ciągłe pragnienie... ale brak apetytu. W ustach.... ten ulubiony mój biały kolor....
Przez dwa dni miałam wrażenie, że nie dam rady i wtedy do głowy przychodzą różne myśli. Tak, jak przy moich porodach bez znieczulenia....
Wczoraj już trochę lepiej. Temperatura spadła do 37 stopni a ja mogę dotknąć sanitariatów bez uczucia lodowatych dreszczy. Antybiotyki, to cuda:)
Czy już ktoś zgadnął, jaki dostałam wielkanocny prezent?
Mogę dodać, że przechodny jest... Mąż, syn a potem ja...
Aha, i czym człowiek starszy, tym chyba gorzej przechodzi. Tak, jest w moim przypadku.
Zaczyna się od ogólnego osłabienia. Jak przy przeziębieniu. Potem jest ból gardła. Potem jest coraz większy ból gardła. Potem się przychodzi z pracy do domu i zwala temperatura do 39 stopni. Nagle... Potem są dreszcze i potwornie zimno. Potem się bierze tabletkę przeciwbólową-gorączkową i temperatura spada do 38,5 stopni. Ale zimno i dreszcze. Potem temperatura znowu rośnie, potem tabletka... i tak całą noc. Potem się fuksem dostaje do lekarza, bo jak z dreszczami do pracy, no i podejrzenia w głowie też są... Diagnoza oczywiście słuszna... Już w aptece łyknięcie antybiotyku i przeciwbólowego... Potem powtórka z poprzedniego wieczora i ból wszystkiego. Tzn. wszystkich kości, mięśni, głowy, uszu, gardła, kurcze nawet włosów. Gorąco, zimno, gorąco, zimno.... Ciągłe pragnienie... ale brak apetytu. W ustach.... ten ulubiony mój biały kolor....
Przez dwa dni miałam wrażenie, że nie dam rady i wtedy do głowy przychodzą różne myśli. Tak, jak przy moich porodach bez znieczulenia....
Wczoraj już trochę lepiej. Temperatura spadła do 37 stopni a ja mogę dotknąć sanitariatów bez uczucia lodowatych dreszczy. Antybiotyki, to cuda:)
Czy już ktoś zgadnął, jaki dostałam wielkanocny prezent?
Mogę dodać, że przechodny jest... Mąż, syn a potem ja...
Aha, i czym człowiek starszy, tym chyba gorzej przechodzi. Tak, jest w moim przypadku.
Zdjęcie z Wikipedii, nie moje:) Paskudne, więc małe. Ale ku przestrodze.
No oczywiście, że zgadliście.
Angina.
szybkiego powrotu do zdrowia!!!
OdpowiedzUsuńwłasnie się zastanawiałam jak takie zdjęcie zrobiłaś ;)
miłej niedzieli
Kotek, zdrowiej szybciutko:) Nie przytulam, bo zarażasz, ale dobre zdrowotne fluidy wysyłam:)
OdpowiedzUsuńO rany!! Wygląda tragicznie. Życzę szybkiego powrotu do zdrowia. Przecież idzie wiosna:)
OdpowiedzUsuńDziękuję Wam dziewczyny za życzenia zdrowia. Przyda się, bo ta zima wyjątkowo nam dała się we znaki. My, którzy przez niektórych "oskarżani":) byliśmy o inne kosmiczne geny, bo naprawdę mało chorowaliśmy i nasze dzieci też, my którzy od kilku lat nie braliśmy antybiotyku do ust, w tym roku polegliśmy. Ja go tylko w tym roku biorę już drugi raz...
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że już na dobrej drodze jesteśmy. Wiosna idzie, słonko zagląda w okno a ja pod kocem i spocona jak mysz.
Pozdrawiam Was.
Asiu - zdrowiej prędziutko, bo wiosna czeka:)
OdpowiedzUsuń