Jak to publiczna służba zdrowia przyczynia się do wolnego piątku

Trza spojrzeć prawdzie w oczy i się przyznać, że już niedługo ale jeszcze nie w tym roku (he he) pojawi się czwórka z przodu. Tak, czas leci nie wiadomo kiedy. Tzn, do nie dawna ja się nie starzałam, tylko moje dzieciaki. 


No ale jak już czwórka z przodu przyjdzie, to może trzeba dla odmiany zdziecinnieć trochę i wyluzować. Bo ostatnio, od jakiś kilku lat, strasznie spięta jestem.. Najpierw dzieci małe, to się człowiek spinał, żeby nieba przychylić, wychować to to jakoś, do szkoły posłać, coś do łepetyny wtłoczyć. Co prawda, dzieci jeszcze bardzo szkolne są i mam nadzieję, że długo uczniami pozostaną. Jednak, za mądre życiowo to one jeszcze nie są. Nie, no generalnie to jeszcze daleko im do dorosłości, zwłaszcza jak trzeba posprzątać lub zrobić sobie kanapkę na kolację. No to wtedy dzidzie prawie w becikach i dwie lewe rączki. Suma summarum, dzieci się zestarzały więc do piaskownicy z nimi nie chodzę. Nie biegam też za tym odpychanym samochodzikiem, co to się dzieciom na dwa latka kupuje. Niech kto tego wynalazcę powiesi na tablicy korkowej, nie powiem za co… Ile to ja się nabiegałam za jednym i za drugim po całym osiedlu. Jakby torpedy w stopach miały. No więc piaskownica odchodzi, zabieranie zabawek innym dzieciakom, bo ich są lepsze, też odchodzi. Przypadłość zwana nie jedzeniem, też już minęła. Także, ten rodzaj napięcia już minął.



Generalnie, jak tam za nimi biegałam po całym osiedlu z wywieszonym ozorem, to patenty w głowie na okiełznanie dzieci i myśli dziwne z desperacji krążyły. Marzył mi się na przykład taki powiększony bębenek, co to się dla chomików kupuje, aby nadmiar energii wyładować. No więc mi się marzył taki bęben w większym wydaniu. Byłby oczywiście miękki i bezpieczny, co to by dzieci wrzucone tam przez matki nie zrobiły sobie krzywdy.  Jednak, urządzenie to byłoby szczelnie zamykane, żeby matka decydowała, kiedy dziecko wyciągnąć. Ale pomyślcie, ile energii by z takich gagatków uszło, jakby tak w takim bębnie biegały. Co to chomik może to i człowiekowi małemu by nie zaszkodziło. Takie miałam marzenia. Teraz to sobie myślę, że jeszcze jakiś kabel podłączyć i światło z tej energii by za darmochę było:) No nie myślcie, że ja taka wyrodna matka byłam, co to by swoje dzieci pozamykała. A zresztą, niech rzuci kamieniem ten, komu takie myśli przy małych dzieciach przez chwilę przez głowę nie przeszły. A łóżeczka ze szczebelkami i kojce to co? A trampoliny z siatkami wokół, to co?


Ale wróćmy do rzeczywistości, bo się znowu nakręcam. Jak ten dziecięco-pacholęcy okres minął, to pojawił się kolejny. A gdzie wyszli, a nie powiedzieli gdzie, a nie odbierają komórki, a w ogóle to już odrobili lekcje?, a może z jakimś towarzystwem się zadają podejrzanym, a te dziewczyny to jakieś takie teraz śmiałe są i wydzwaniają pierwsze na komórkę i ogólnie tłumnie pod domofonem wiszą. No myśli krążą po głowie i spięta jestem niesamowicie.


Ale wracając do sedna sprawy. Spiętość objawia się pobolowaniem tu i ówdzie. Więc jak już czwórka z przodu przyjdzie i mam trochę wyluzować, to trza naprawić szkody w ciele mym wyrządzone przez lata. A co za tym idzie, mam skierowania do różnych specjalistów medycyny. I żeby składki wykorzystać, co to je latami płacę, korzystam póki co z medycyny publicznej i ogólnodostępnej. 


Niestety, badania (nie wiedzieć czemu) mogą się odbywać o godzinie 12 w południe, bo jak nie to dopiero w lipcu. No więc, chcąc nie chcąc urlop swój wykorzystuje na podreperowanie zdrowia szlachetnego i tym sposobem mam piątek prawie cały wolny od pracy karkołomnej w „fabryce”.



 Ma to swoje plusy, bo większość dnia mam dla siebie, więc mogę wykorzystać na relaks, taki jak: sprzątanie, zmiana pościeli, przygotowanie strawy jakiejś, strzyżenie psów, itp. itd. To, że jestem nawiedzona i Terminatorem jestem czasami nazywana, nie od dzisiaj wiadomo. Bo u mnie nie ma sprzątania po łebkach.


 Sprzątam praktycznie codziennie, bo towarzystwo jakoś wprost proporcjonalnie do mnie takiego rodzaju „relaksu” nie uznaje. A i psy robią swoje. No więc jako tako, sprzątam codziennie a w piątek sprzątam dokładnie. Wiadomo, kurze, dywany, podłogi, ubrania… never ending story. No ale żeby co tydzień przecierać wszystkie szafki kuchenne i drzwi wewnętrzne z kurzu, to nie każdemu się zdarza. Małżonek mój szanowny, co to zawsze ma jakieś pilne sprawy w garażu wieczorem w piątek, hmmm….. lub robi zakupy (z dwojga złego, to ja już wole z siatami chodzić, niż przy Tobie sprzątać jak w pobliżu z mopem stoisz), nadziwić się tyle lat nie może, że porządki poczyniam takie dokładne, jak inni na święta dwa razy w roku. No więc, te cotygodniowe gadki, plus pałętające się leniwe dzieci, co to tylko pościerane kurze i odkurzone swoje pokoje uważają za szczyt porządku, także powodują moją nerwice. Więc jedno do drugiego plus działalność publicznej służby zdrowia sprawiły, że w ten piątek „relaks” się zaczął trochę wcześniej, co dla niektórych gadów w tej rodzinie było błogosławieństwem. Tym też sposobem wieczorek był wolny od porządków wszelakich, poczynionych wcześniej i można było zacząć świętowanie imienin majowej Joanny.





Wszystkim Aśkom przesyłam buziaki i wirtualne kwiaty z okazji imienin.


No i muszę, bo się uduszę. Muszę się pochwalić jaki prezent dostałam od córki. Wiedziałam, że umie ładnie rysować. Ale nie spodziewałam się, że aż tak.......:) A do tego sama wymyśliła, to co narysowała. Narysowała, to co mamusia lubi. Jestem oooooogromnie z niej dumna. To jeden z piękniejszych prezentów. Tym bardziej, że otworzyło matce oczy, że czas pomyśleć o doskonaleniu pod profesjonalnym okiem jej talentu. Bo, że talent ma, to pewne. Mamusine serce tak podpowiada:)

To rysunku jest nasza szafka. 


Jaka dbałość o szczegóły.


 Błędy zostały wybaczone:)


Buziaki:)

7 komentarzy:

  1. Wszystkiego dobrego moja droga blogowa koleżanko:) A tę czwórkę to kiedy stawiasz???
    PS. Nawet mi nie mów o pacholętach i stanie ich pokojów - włosy z głowy rwę codziennie niemal, kiedy tylko drzwi do komnat książęcych otworzę nieopacznie; cud, żem jeszcze nie osiwiała. Myślisz, że to jest jakaś choroba wieku niedojrzałego?
    Buziaki!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej hej, dziękuję za życzenia.Czwórka z przodu już za rok we wrześniu. Póki co, tom jeszcze rycząca trzydziestka:) A choroba o której wspominasz, to lenistwo pospolite. I wcale nie zależy od wieku. Wiem, bo przerabiam w domu ze starszym osobnikiem:) Chorobę się leczy: prośbą, groźbą, szantażem, krzykiem i obrażaniem. Należy też przed użyciem wstrząsnąć:)

      Usuń
    2. Hahaha.... u mnie prośby, groźby, szantaż, krzyki i obrażanie nie pomaga. Spróbuję jeszcze ze wstrząsaniem... A wiesz, że ja postawię czwórkę w czerwcu przyszłego roku? - znaczy jestem od Ciebie starsza o całe 3 miesiące, szczęściaro!!!:)

      Usuń
  2. Moja droga, mnie właśnie 4 z przodu wskoczyła 24 dni temu, i nic, tak samo jak przed. Młodszy synek ma dopiero 3 latka, więc chyba daleko mi do spokoju. O Jezusie, ale dziecię twoje to talent ma, przepiękny prezent. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To z okazji urodzin życzę wszystkiego naj naj naj i spełnienia marzeń:) Też uważam, że nic się nie zmienia po czterdziestce. Ale jeszcze 20 lat temu myślałam, że to katastrofa, rozpacz i starość zniedołężniała. Dlatego uważałam, że pewnie nie dożyję. Ha ha. Trzymaj się ciepło.

      Usuń
  3. hihi ja to jestem na etapie spięcia pierwszego etapu :)) a z tym kołem chomika to dla mnie byłoby zbawienie :D
    serdeczności z okazji imienin
    rysunek cudny
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję w imieniu nieletniej. Może kiedyś wrócę do tematu bębenka dla dzieci, opatentuję i będę bogata. Toż to temat ponadczasowy. A jak będę bogata, to rzucę pracę w diabły, zajmę się pasjami, będę podróżować....stop. Ale się zagalopowałam. Pozdrawiam.

      Usuń

Copyright © Renovatio Joanna Grabowska , Blogger